MAURITIUS - raj na ziemi

Jeśli oczekujecie, że napiszę Wam coś o wyspie to jesteście w błędzie...bo już to raz zrobiłam i przez nieuwagę cały mój post poszedł w niebyt a naprawdę się wystarałam. Pisałam go prawie 3 h o tym jak warto, jak pięknie , jakie kolory i zapach, jakie fantastyczne jedzenie i jak wielkie wrażenie robią tam plaże ( nieliczni wiedzą, ze nienawidzę siedzieć w upale na plaży) a mimo to, mogłam na nich siedzieć.
Roztkliwiałam się nad wyjazdem, z sentymentem wróciłam do niego a to też niełatwe bo odbył się ponad pół roku temu i pisać z emocjami po takim  czasie to nie lada wyczyn... a tu MASZ BABO PLACEK. Stracone te moje wypociny, które nawet wydawały mi się z sensem i ciekawe.
Dlatego teraz już tylko Was zaproszę na zdjecia, które również pomieszane są bardzo, bo część robionych aparatem, część moim telefonem a część telefonem zapożyczonym- jedyny słuszny wybór po tym jak mój zażył orzeźwiającej kąpieli w oceanie:)